
Jeśli ma się wydarzyć coś strasznego w moim życiu prywatnym lub zawodowym – w 90% przypadków to wydarzenie będzie miało miejsce właśnie w poniedziałek i skutecznie zepsuje mi kolejne dni już nieudanego tygodnia. Wiem, że niektórzy mogą myśleć, że celowo przesadzam, jednak gdyby byli mną i znali moje dotychczasowe przygody w pracy i w życiu wiedzieliby, że początek tygodnia jest zawsze dla mnie wielkim przeżyciem. Pozwólcie, że na potwierdzenie moich słów przytoczę parę autentycznych przykładów:
Przed uzyskaniem zatrudnienia na stanowisku specjalisty od ochrony środowiska, specjalista ds. ochrony środowiska Zabrze, większość rozmów kwalifikacyjnych, na które byłam zaproszona miały miejsce w poniedziałek. Żadna nie zakończyła się dla mnie pozytywnie, oprócz jednej, która z kolei była zaplanowana na piątek. W poniedziałek dowiedziałam się, że mojego męża wyrzucili z pracy, w poniedziałek dowiedziałam się o śmierci bardzo dobrej znajomej, w poniedziałek złapałam gumę w drodze do pracy, wylałam kawę na nowego laptopa, złamałam nogę i stłukłam stary wazon – wszystko w poniedziałek!