
Bartek zadzwonił już następnego dnia i zaprosił mnie do małej knajpki w centrum miasta. Oczami wyobraźni widziałam już nasz romantyczny wieczór spędzony przy dźwiękach cudownej muzyki, lampce wina i jakimś dobrym makaronie na talerzu. Szkoda tylko, że moje wyobrażenia zupełnie nie pokryły się z rzeczywistością, bo naszemu spotkaniu daleko było do romantyzmu. Zafascynowanie środowiskiem jest OK, ale tylko i wyłącznie w określonych miejscach i określonym czasie. Rozmawianie non stop o zanieczyszczeniu środowiska i śmieciach już nie jest takie fajne, zwłaszcza na prywatnych spotkaniach, które miały przebiegać zupełnie inaczej. Bartek cały wieczór w kółko nawijał o swoich planach i marzeniach ekologicznych, a ja z każdą chwilą miałam coraz większa ochotę uciec z knajpy. Gdy nasze spotkanie dobiegło z końca, a Bartek zapytał czy nie mam ochoty iść z nim jeszcze na spacer, zasłoniłam się koniecznością zrobienia jeszcze czegoś do pracy i w pośpiechu uciekłam do domu. Kolejne telefony od Bartka zignorowałam.